Bardzo żałuję, że w szkołach czy na studiach nie uczy się rzeczy, które mogą przydać się młodemu przedsiębiorcy w rozwoju jego biznesu. Być może przez to aż 4/5 młodych firm upada w ciągu pierwszego roku działalności. Ostatnie kilka lat spędziłem na samodokształcaniu się. Własna firma to nie sprint, lecz maraton i okazuje się, że wiedza i umiejętności, które już posiedliśmy, są często zwyczajnie niewystarczające. Możliwe, że kiedyś taką biznesową szkołę uda mi się założyć, po to, żeby ułatwić start przedsiębiorcom.
Jak wyglądałby idealny program? Każdego dnia kilka godzin poświęconych byłoby nauce programowania, tworzenia grafik czy własnej strony internetowej – choćby w oparciu o różne, gotowe rozwiązania. Codziennie moi studenci oglądaliby jeden film, a potem dyskutowalibyśmy o nim. Raz na semestr każdy musiałby napisać e-booka na wybrany przez siebie temat. Często bowiem zapominamy, że biznes to nie sama sprzedaż – to także rozmowa z klientami, zrozumienie ich potrzeb, przekazywanie wiedzy, w końcu to eksperymentowanie.
Jakie przedmioty musieliby zaliczyć studenci?
- Networking – zajęcia pokazujące istotę i znaczenie budowania sieci kontaktów.
- Jak sprzedawać – wizja, motywacja, prezentacja, rozwiązywanie problemów klienta.
- Negocjacje – te oznaczają bowiem wygraną dla obu stron, a nie wojnę o złote pióro notariusza.
- Zasada 1 procenta – czyli każdego tygodnia staraj się być o jeden procent lepszy niż w ubiegłym – fizycznie, psychicznie, emocjonalnie.
- Wymyślanie siebie na nowo – to czeka w życiu każdego i czasem potrzeba przy tym pomocy.
- Przywództwo – jak stać się liderem, za którym będą podążać pracownicy i klienci, jak nauczyć się zarządzać swoim strachem i wizją.
- Mistrzostwo – jak stać się mistrzem w wybranej dziedzinie. Mistrzostwo zaczyna się bowiem tam, gdzie kończy się formalna edukacja, a zaczyna praktyka i eksperymentowanie, niekonwencjonalne podejście do danego tematu.
- Kreatywność – tego na rynku coraz bardziej brakuje. Dlatego codziennie powinniśmy usiąść z kartką i długopisem, a następnie zapisać kilka pomysłów – na siebie, na biznes, na życie.
- Porażka – nikt nie uczy, jak sobie z nią radzić i nie pokazuje, jak zamienić ją w coś pozytywnego, np. w nowy początek.
- Narzędzia – praktyczna wiedza o ich zastosowaniu, szczególnie tych technologicznych, bo zawsze przydadzą się w pracy i jesteśmy dzięki nim bardziej efektywni.
- Otrzymywanie i dawanie – przedmiot, który nauczy, jak dzielić się wiedzą z innymi, jak im pomagać, ale zarazem jak zwracać się o pomoc, na co często nie pozwala nam duma. Zajęcia, które uczą, że warto sobie nawzajem pomagać.
List do siebie
Takie byłyby przedmioty, gdybym tworzył własną szkołę, ponieważ tych umiejętności na studiach się nie nauczysz. Zdobędziesz je samodzielnie dzięki znalezieniu odpowiedniego mentora, dzięki praktykowaniu. Najlepszy w tym wszystkim jest fakt, że będzie to tańsze niż czesne na najlepszym uniwerku.
Te umiejętności są naprawdę ważne i mam nadzieję, że już niedługo posiądę je wszystkie w stopniu mistrzowskim. Te słowa są skierowane nie tylko do ciebie, ale również do mnie, bym nie zapomniał, że droga przedsiębiorcy to nie tylko pasmo sukcesów, porażek, zdobytych i przegranych klientów, ale także ciągły rozwój, nauka i obowiązek bycia lepszym. Bez tego naprawdę łatwo wypaść z rynku i zajmuje to zdecydowanie mniej czasu, aniżeli wchodzenie do biznesu.