Premiera już jesienią
Kiedy jeden z nich - Marcin, odbiera sobie życie w tajemniczych okolicznościach, coś się rozrywa i wali. Ale nie do końca. Testament, który zostawia, nie kończy ich historii – on ją rozpoczyna na nowo.
Klub Klatka, dawne centrum ich życia, staje się miejscem odkryć, wyrzutów sumienia i prób przebaczenia. Między realizacją ostatniej woli zmarłego, kasetą VHS z 1999 roku, ścianą pełną zdjęć zaginionych osób, poszukiwaniami tajemniczej czerwonej teczki mającej zawierać "prawdę" i kluczem z wygrawerowaną literą "K", rozgrywa się historia o tym, że nie ma jednej wersji prawdy, że rodzina to nie tylko krew, i że nawet w świecie pełnym przemocy i wykluczenia można znaleźć czułość. Choćby pod warstwą brokatu, blizn i starych listów.
"Wszyscy nasi martwi chłopcy" to opowieść o miłości i przemocy; o queerowej tożsamości w Polsce, w której coming out nadal może kosztować życie; o tym, jak bardzo chcemy być kochani – i jak często nas to rujnuje.
To opowieść o zmarłych, którzy wciąż nas nawiedzają, i żywych, którzy nie potrafią odejść.
Ale najważniejsze. To historia o wszystkich naszych chłopcach (dziewczynach i osobach), którzy nie przeżyli. I o tych, którzy muszą nauczyć się żyć za nich.


Dowiedz się pierwszx o premierze!
– No dobra, Grzesiu – mówi Danielka, poprawiając swoją ulubioną perukę – wypuść to. Ten newsletter. Ludzie muszą wiedzieć, co nadchodzi. Bo jak nie, to kto im powie, że queerowa trauma też może mieć scenariusz, musicalową ścieżkę dźwiękową i może boleć trochę mniej? Ja? Wybacz, ale te nogi nie chodzą od domu do domu i nie robią akwizytorstwa.
– I powiedz, że będą bonusy – dodaje Monika – takie, których nie wypuszczą żadne Storytele czy Empiki. Bo nie mają na to jaj.
– Ani serca – dorzuca Matka Małgorzata, zerkając znad paczki krówek.
– Jak nie zbierzesz maili, to nie zrobimy premiery z open barem i plakatem z gołym Andriejem.
Andriej sięga po kawałek pizzy, macha nim przed Zigim jak mieczem pasywno-agresywnej zemsty.
– Не гавкай, як не кусаєш - mówi ze swoim uśmiechem, po którym nagle orientujesz się, że jesteś bez bielizny.
Zigi milknie. Danielka zawiesza się na chwilę, po czym teatralnie kładzie głowę na barze. Kamil, który siedzi z boku, zawinięty w koc z tęczowej tkaniny i zdrowych granic, odzywa się cicho:
– Dajcie mu spokój. Grzegorz to zrobi. On wie, że to trzeba wypuścić. Że ta historia może kogoś uratować, jak uratowała nas. Albo, chociaż dać powód, żeby nie scrollować TikToka przez trzy godziny.
Wszyscy patrzą na Ciebie. Ja też.
Weź, zapisz się więc, zanim Danielka zrobi Ci wjazd na chatę, śpiewając „Dziwny jest ten świat”. Skoro już tu jesteś, to znaczy, że chcesz wiedzieć więcej. O nas. O Klatce. O tym, co się wydarzyło – i co dopiero się wydarzy.

Grzegorz Miecznikowski (onx/jex)
Swoją karierę zaczynałem jako dziennikarz, m.in. w Gazecie Wyborczej. Potem przeszedłem na ciemną stronę mocy, czyli do marketingu.
Lubię Marvela, komiksy, złe horrory, dobre memy i ludzi, którzy też nie ogarniają życia. Mam za dużo empatii, za mało wyporności na bullshit oraz patologiczną potrzebę naprawiania świata – co jest słodkie, dopóki nie złapię cię za rękę i nie powiem na imprezie: „hej, pogadajmy o strukturze systemowej opresji wobec społeczności LGBTQIAP+”. Mieszkałem w Londynie, Kijowie i Brukseli. Ale to Warszawa jest moim domem, mimo że nie zawsze się lubimy, a ja wtedy wolałbym żyć w Lublinie lub Poznaniu albo w bacówce na Rusinowej Polanie.
A teraz napisałem książkę. Wiecie, taką całkiem książkową. Z literami, rozdziałami i wszystkimi bajerami. Nie dlatego, że mama mnie prosiła, bo uważała, że zawsze miałem talent. Nie dlatego, że dostałem na Facebooku dwa lajki za dużo i pomyślałem - „to znaczy, że muszę coś wydać”. Pewnego dnia, wkurwiony na system, usiadłem i pisałem, dopóki nie dostałem odcisków na palcach.
Jeśli chcesz wiedzieć kiedy premiera, zapisz się na newsletter!

