Najczęściej popełniane błędy rekruterów i działów HR okiem kandydata.
Wiele ostatnio pisze się w mediach o kandydatach, którzy nie spełniają nawet podstawowych wymagań pracodawcy. Będę jednak na tyle bezczelny, żeby stwierdzić, że to pracodawcy nie spełniają podstawowych wymagań kandydatów. HR-owcy i właściciele firm (nawet tych nieźle prosperujących) szukają frajerów, którzy na stanowiskach kierowniczych będą dobrze pracować za cukierka, a za batonika wypruwać sobie żyły…
Ponieważ ostatnio aktywnie chodzę na różnego typu rozmowy rekrutacyjne, podzielę się z Wami kilkoma śmiesznymi historiami z życia wziętymi.
Pytania drażliwe, tj. drażniące
Telefon od rekruterki z dużej firmy farmaceutycznej. Stanowisko: Marketing Manager. “Zanim zaproszę pana na rozmowę, mam jeszcze jedno pytanie. Mianowicie: czy jest pan dobrym człowiekiem? Wierzącym?”
Na pytanie nie odpowiedziałem i zrugałem za nie Panią z HR-u. Na rozmowę, na szczęście, zaproszony nie zostałem. Widać w branży farmaceutycznej nawet HR-owcy mogą posługiwać się klauzulą sumienia.
Za takie pytania potencjalnemu pracodawcy grożą konsekwencje prawne. Prawo pracy chroni przyszłych pracowników przed próbami naruszenia ich dóbr osobistych czy praktykami dyskryminacyjnymi. Pracodawca, który pyta o więcej niż zezwalają na to przepisy (żąda danych nieadekwatnych do celu, jaki chce osiągnąć) lub przetwarza dane osobowe, do których przetwarzania nie jest uprawniony, może narazić się na odpowiedzialność karną. W takim przypadku możesz zażądać zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny (art. 23 i 24 KC).
Szukamy frajera, lubiącego damskie ciuszki
Rozmowa o pracę na stanowisko Marketing Manager w średniej wielkości sklepie internetowym z ubraniami i akcesoriami. Właścicielka: “Wynagrodzenie proponujemy w bonach zakupowych do naszego sklepu. Tak do 1000 zł miesięcznie”.
Dodam tylko, że w ogłoszeniu stało: “atrakcyjne warunki zatrudnienia”. W Polsce, zwyczajowo, nie podaje się niestety widełek wynagrodzenia w ogłoszeniach, ale nawet zwykle o pyta się o oczekiwana wynagrodzenie podczas wywiadu telefonicznego. Czy naprawdę nie lepiej powiedzieć: “Przepraszam, ale na to stanowisko szukamy frajera za bony na damskie ciuchy?” i nie marnować czasu kandydata oraz osób prowadzących rekrutację?
Kolekcjonuje CV, bitch!
Telefon od rekruterki z agencji HR, która rekrutuje nowego pracownika dla firmy IT:
“Miło mi Pana poinformować, że znalazł się Pan na naszej shortliście 200 kandytatów na stanowiska Digital Marketing Manager”.
Shortlista? To ile CV już przerzucili? Nie ma to jak zbierać masę CV. Rozumiem, że agencja ma płacone od pozyskanego rekordu, czyli CV. Czasem lepiej iść jednak na jakość niż na ilość. Bardzo nieufnie podchodzę do takich rekrutacji. I chyba wiem co robię, bo ogłoszenie nadal wisi na Pracuj.pl a pracownika nie wybrano.
Eee, a kim pan jest?
Agencja headhunterska. Zostałem zaproszony na spotkanie przez miłą Panią, która wcześniej kontaktowała się ze mną przez LinkedIn. Wyselekcjonowała kilku kandydatów odpowiadającym pracodawcy na stanowisko Marketing Manager. Rozmowę przeprowadzał szef agencji headhunterskiej, który dwa, najbardziej wkurzające mnie pytania:
“To czym się Pan zajmował przez ten cały czas? Ile już pan pracuje w branży?”. Serio? Brak przygotowania rekrutera do spotkania to niestety częsta i smutna praktyka. Kandydaci szybko tracą zainteresowanie pracą w firmie, która od samego początku traktuje ich bez szacunku. A jeśli firma zatrudnia do rekrutacji zewnętrzną agencję to opinie traci i firma, i agencja HR.
HR poprawia perystaltykę jelit
Kiedy w czasie telefonicznego zaproszenia na rozmowę rekrutacyjną słyszysz spłukiwane wody w toalecie i nie wiesz co dalej powiedzieć, oprócz “dziękuję za rozmowę, jednak się nie skuszę na państwa propozycję” i wywołuje to wprost bezcenną konsternację po drugiej stronie. Takie zachowanie świadczy jedynie o braku kultury osobistej. Te błędy mogą przybierać różną formę. Koleżanka raz skarżyła się, że rekruter beknął na rozmowie i nawet nie przeprosił.
Do najczęściej popełnianych błędów przez rekruterów dorzuciłbym też spóźnialstwo i brak wiedzy merytorycznej do przeprowadzenia spotkania, szczególnie że na pewnym etapie nie da się odbyć już rozmowy o SEO czy marketingu w social z panią z HR, która drukuje sobie definicje z Wikipedii i uważa je za biblijne objawienie. Nie twierdzę, że wszyscy rekruterzy są kiepscy, tak samo jak nie każdy kandydat jest idealny. Sam prowadziłem rekrutacje do swoich zespołów, więc wiem że zdarzają się wśród nich kosmici. Żeby nie było, że narzekam. Zdarzyły mi się naprawdę fajne rozmowy o pracę. Jednak na jedną profesjonalną przypada dziewięć idiotycznych, które wynikają moim zdaniem z braku szacunku do kandydata i przeświadczenia, że zawsze praca w danej firmie, to jak złapania Pana Boga za nogi.
Korzyści powinny być obustronne, czego niektórzy właściciele firm i HR-owcy nie potrafią zrozumieć.
Artykuł został opublikowany na blogu Miecz Media w 2014 roku.
Na jego podstawie powstał też artykuł w Onet.pl.