Pewnie nie raz, nie dwa też zdarzyło ci się nad tym zastanawiać w chwilach zwątpienia, zawodowej lub emocjonalnej paniki.
Nowy rok się zbliża. W tym czasie zawsze przychodzi moment podsumowań. Temu momentowi towarzyszyła też panika, przynajmniej u mnie, że nie jestem jeszcze tak zamożny, tak dobrze ubrany, nie pojawiam się na czerwonym dywanie, pracuję jak dziki osioł, mam do spłacenia długi. No dobrze… Będę szczery. Ta panika i wyrzut do samego siebie nie pojawiała się tylko i wyłącznie na Nowy Rok, ale towarzyszyła mi cały czas.
Nie mogłem przestać patrzeć na innych ludzi, ich sukces zawodowy i prywatny, piękne twarze i uśmiechy od ucha i nie czuć się jakbym był tym przegranym, mniej szczęśliwym, jakby między mną, a nimi była gigantyczna przepaść, której nie da się przeskoczyć.
Piękni ludzie, piękne życia
Na Instagramie, na Facebooku, w Forbsie czy na InnPoland widziałem tych 20-paroletnich milionerów, którzy mogą kupić i mieć to, czego ja nie mogę – BMW (które i tak mi się nie przyda, bo nie znoszę prowadzić), fikuśny sprzęt domowy, oczyszczacze powietrza z funkcją robienia kawy i wyprowadzania psa, wypasione słuchawki do muzyki za miliony monet. I nie ważne jak dobrze sobie radziłem w życiu, jak dużo zarabiałem, zawsze był ktoś fajniejszy ode mnie. Nieważne jak byłem zadowolony sam z siebie, jak bardzo byłem dumny, zawsze, kiedy widziałem taką osobę, zmiana nastroju i zmiana w postrzeganiu siebie była nieunikniona. W jednej chwili z człowieka sukcesu, stawałem się życiowym przegrywem. A moje życie nie było już tak fajne, jak sobie je wyobrażałem.
Kiedy widziałem pisarza, artystę, działacza społecznego którzy robią „coś fajnego”, którzy wkładają w to całe swoje serce, nagle miałem wrażenie, że to co robię ja, nie ma dla nikogo znaczenia, jest totalnie bezsensu i totalnie niepotrzebne. Czułem się jak postać z kreskówki, której nagle urywa się grunt pod nogami, bo zboczyła z wyrysowanej ścieżki.
Też przecież zapracowałem na sukces
Jak to się w ogóle mogło stać? Dlaczego nagle moja pewność siebie, to jak się postrzegam, ląduje na bruku, roztrzaskana na tysiąc małych kawałeczków niczym lustro wyrzucone z trzeciego piętra.
Nawet jeśli starałem się ułożyć plan, który pomoże mi zrealizować coraz wyżej stawiane sobie cele, nie sądzę żebym kiedykolwiek mógł przestać myśleć, że „muszę więcej, bo mogę więcej i skoro inni odnoszą spektakularne sukcesy to przecież ja też na nie zapracuję”. Jest jedna rzecz, o której musiałem pamiętać. I o której ty też musisz pamiętać. Nikt nie jest kopią innej osoby i nie można przekładać życia i sukcesów jeden do jednego. Trzeba pamiętać, żeby celebrować swoją inność, swoje doświadczenia, a nie marzyć, żeby być kopią kogoś innego. Bo czy chciałbym w ogóle być kimś innym? Muszę się najpierw szczerze ocenić…
Jest wiele rzeczy, o których Ci nigdy wcześniej nie powiedziałem
Wyznanie 1
Już ponad dwa lata temu zdiagnozowano u mnie nowotwór szczęki. Dlatego nie uśmiecham się często, dlatego walczę z kompleksami swojego uzębienia, dlatego też często z powodu zdrowotnych komplikacji rezygnuję z udziału w konferencjach, branżowych eventach i spotkaniach, dlatego też często łapię doła. I nie jest to uskarżanie się, chęć wzbudzenia litości czy pozyskania nowych lajków, bo było mi tak trudno w życiu.
Wyznanie 2
Kiedy walczyłem z nowotworem, kiedy chciałem zapomnieć o bólu, także tym własnego istnienia, nadużywałem alkoholu i narkotyków – zarówno twardych jak i miękkich. Dlaczego o tym piszę? Bo jest mi wstyd, że zamiast wziąć byka za rogi, uciekałem, próbowałem zapomnieć, nie poświęciłem się w całości walce z chorobą. Wolałem ją zapić, zamiast polegać na obcych ludziach – lekarzach, przyjaciołach, rodzinie, ale przede wszystkim na samym sobie.
Wyznanie 3
Klapą okazało się wiele projektów, które prowadziłem w ciągu kilku ostatnich lat. Spaliłem wiele mostów i zawaliłem współprace z agencją content marketingową, z londyńskim funduszem inwestycyjnym i agencją szkoleniową. Nawet kooperacja z jedną z warszawskich restauracji nieomal skończyła się rozprawą sądową za naruszenie moich dóbr osobistych, a szansa na stworzenie świetnego start-upu w branży e-learningowej bezpowrotnie umknęła. Rok 2016 w ogóle minął pod znakiem wycofania zawodowego z powodu wstydu i braku sukcesów. Szukałem też siebie na nowo, kiedy wycofałem się z branży. Teraz jednak wiem, że zrobiłem dobrze, bo zobaczyłem, kto jest moim prawdziwym znajomym, ilu mam przyjaciół. Nauczyłem się też wiele o biznesie, co dzisiaj pozwala mi prowadzić efektywnie własną agencję i pozyskiwać nowych klientów.
Wyznanie 4
Nie jestem tak mądry, jak wszyscy myślą. Mimo, że niektórzy uważają mnie za eksperta, nie czuję się nim. Wręcz przeciwnie. Jestem bardzo niepewny swojej wiedzy, doświadczenia, przed doradzeniem czegokolwiek klientowi sprawdzam dane, statystyki kilkanaście razy, robię porządny research rynkowy. Im jestem starszy, tym jestem mniej butny i mniej skory do bycia ekspertem, a bardziej chętny do uczenia się.
Ale jest też wiele rzeczy, z których jestem dumny
Powód 1
Pokonałem nowotwór. Od początku diagnozy, wszystkim osobom, które wiedziały, mówiłem że „to taka grypa, ale z silniejszymi lekami”. Nie opowiadałem o tym publicznie, wiedziała jedynie garstka osób. Nie chciałem onkologicznej gloryfikacji oraz współczucia i litości. Chorobę pokonałem samodzielnie i nauczyłem się, że mimo wszystko jestem nie do zdarcia. Jestem dumnym wojownikiem, i jakkolwiek patetycznie to brzmi, nie zatrzymają mnie żadne kłody rzucane pod nogi. Nie uciekam też już w żadnego typu używki, kiedy nie radzę sobie ze swoimi emocjami – zarówno tymi dobrymi, jak i złymi.
Powód 2
Wszystko osiągnąłem sam. Oczywiście na mojej drodze pojawiali się ludzie, którzy dawali mi szansę, ale to jak ją wykorzystałem zależało już tylko i wyłącznie ode mnie. Do tej pory staram się wykorzystywać dane szansy najlepiej jak tylko umiem. Tylko ja odpowiadam za swoje sukcesy i tylko sam siebie mogę obwiniać za swoje porażki. Jestem dumny, że mam kontrolę nad swoim życiem, że to ja decyduję, jakie projekty robię, z kim pracuję i od kogo się uczę.
Powód 3
Cały czas się uczę i nie stoję w miejscu. Nie chodzi tylko o kwestie zawodowe i poszerzenia własnej wiedzy i kompetencji, ale także o te prywatne. Każde rozstanie, każda porażka, ale też i każdy sukces to duża nauka na przyszłość. Lekcja, którą doceniam i które pozwala mi iść do przodu, być lepszym w tym co robię i jaki jestem.
Powód 4
Mam wokół siebie kochających ludzi, którzy stają za mną murem. Jestem dumny, że mam przyjaciół, którzy nieważne co robię i jak robię są przy mnie, potrafią postawić mnie do pionu, dać kopa w pupę albo przytulić i pocieszyć. Bez nich nie byłbym dzisiaj w tym miejscu, w którym jestem.
A w tym akapicie znajdziesz przesłanie na Nowy Rok
Każdemu z nas wydaje się, że musi osiągać więcej, że musi się porównywać z innymi osobami, które wrzucają piękne zdjęcia na Instagrama, mają po parę tysięcy lajków na Facebooku albo udzielają wywiadów-rzeka do biznesowych magazynów. I jeśli czasem, tak samo jak i ja, łapiesz się na tym, że nie jesteś zadowolony ze swojego życia, oznacza to że możemy przybić sobie piątkę, bo mamy coś wspólnego – ty, ja i prawdopodobnie 40 milionów innych osób zamieszkujących nasz kraj.
Pamiętaj, że nie musisz być kopią kogoś innego, że nie musisz robić dokładnie tego, co inna osoba, aby twoje życie miało znaczenie, abyś mógł odnosić sukcesy.
Zamiast patrzeć na życie inne, przyjrzyj się swojemu, tak dokładnie jak się tylko da. Wyznaj sobie swoje wady i grzechy, ale powiedz też sobie z czego jesteś dumny – w biznesie, w życiu i w relacjach międzyludzkich.
Doceń w końcu sam siebie i po prostu sobie odpuść.
Ja już odpuściłem i wiem, że tylko wrzucając na luz, doświadczysz swojej własnej zajebistości.
I tego właśnie życzę Ci na Nowy Rok.
22 Comments
Sanky
29 grudnia, 2017 - 8:23 pmDziękuję ? to prawda że nie jesteśmy idealni i bardzo często samotni a oceniani niestety przez pryzmat mediów społecznościowych a przez to niejednokrotnie zagubieni i pogubieni. Wspaniały tekst!
Grzegorz Miecznikowski
29 grudnia, 2017 - 8:52 pmDzięki Łukasz! Polecam się na przyszłość <3
Mateusz Kiszło
5 stycznia, 2018 - 6:12 pmWow
Grzegorz Miecznikowski
5 stycznia, 2018 - 6:31 pmAle jak? Ale co? 🙂
Kasia
8 stycznia, 2018 - 10:34 amKiedyś w końcu skończy się i u nas gloryfikacja “sukcesu”. Czasem musi zdarzyć się coś, co zmusi nas do ponownego przemyślenia tego co dla nas ważne. Po prostu każdy ma swoje coś.
Gratuluję odwagi, bo trzeba być odważnym, żeby przyznać się do własnych słabości i ograniczeń.
sylweste.r
8 stycznia, 2018 - 3:06 pmBardzo fajny tekst, gratuluję (nie tylko tekstu)!
Mnie ostatnio córka zapytała, gdy skończyłem jej czytać do snu “Ej, jak to jest możliwe, że mam takiego fajnego tatę i mamę?”. Zatkało mnie na chwilę i pomyślałem sobie, że to jest 100x ważniejsze niż wszystkie Porsche 911, które zawsze chciałem mieć…
Powodzenia!
Kuba
9 stycznia, 2018 - 8:00 pmCzasowo trafiłeś do mnie teraz idealnie z tym tekstem, potrzebowałem czegoś takiego, dziękuję.
Grzegorz Miecznikowski
9 stycznia, 2018 - 9:22 pmCieszę się bardzo 🙂
Marta
9 stycznia, 2018 - 8:25 pmDziękuje. Serio. Trafiłeś idealnie z tym tekstem.
Grzegorz Miecznikowski
9 stycznia, 2018 - 9:21 pmDzięki za miłe słowa, Marto! <3
ŁUKASZ
9 stycznia, 2018 - 9:06 pmBardzo mądry tekst i zdecydowanie przybijam piątkę (niestety). Żyję trochę pod presją “braku sukcesu”, presją, którą sam sobie narzucam i raczej sam muszę ją przepracować. Ten tekst mam nadzieję będzie kroczkiem na drodze do odpusszczenia.
Grzegorz Miecznikowski
9 stycznia, 2018 - 9:21 pmDzięki za miłe słowa. Mam nadzieję, że uda Ci się wypracować więcej luzu. Mi zdecydowanie to pomogło 🙂
Jacek
10 stycznia, 2018 - 8:43 amJuz dawni nie slyszalem tak wartosciowej tresci ??Well done??Pozdrawiam
Grzegorz Miecznikowski
10 stycznia, 2018 - 9:28 amBardzo się cieszę 🙂
Mistrzyni Domu
10 stycznia, 2018 - 10:07 amTeż tak mam. Instagram to największy depresjoner. Dostajesz awans, skończysz projekt i widzisz jak dwudziestolatka chwali się swoim pięknym białym lamborghini. Po prostu nie masz szans wyjść z tego starcia zwycięsko. Z drugiej strony jak widzę osoby, które samodzielnie zapracowały na swój sukces, to czuję ogromną motywację i optymizm. Skoro im się udało, to mi też się może udać. Pozdrawiam!
Grzegorz Miecznikowski
10 stycznia, 2018 - 12:14 pmBardzo ładnie napisane! 🙂
Kamil Porembiński
10 stycznia, 2018 - 5:39 pmTeż chciałem mieć oczyszczacz powietrza i napisać coś podobnego, ale zawsze znajdą się lepsi ode mnie co fajniej piszą 😉
Genialny wpis! 🙂
Grzegorz Miecznikowski
10 stycznia, 2018 - 7:53 pmHahahaha, dobrze napisane, Kamil 😀
Grażyna
10 stycznia, 2018 - 7:48 pmHmmm, zastanawiam się, czy właśnie nie dodałeś mi siły, żeby rzucić firmę, w której dobrze płacą, ale “zabijają” i przejść do firmy, w której zarobię połowę, ale będę żyć….. Dzięki.
Grzegorz Miecznikowski
10 stycznia, 2018 - 8:17 pmNie ma problemu. Polecam się na przyszłość <3
nzgd
11 stycznia, 2018 - 5:13 pmŚwietne. Pozdrawiam.
Grzegorz Miecznikowski
11 stycznia, 2018 - 9:47 pmDziękuję 🙂