Bycie przedsiębiorcą i rozwijanie biznesu to nie jest lekka i prosta praca. Przy wielu zadaniach łatwo jest stracić z oczu cel. Szczególnie gdy zawodowej aktywności towarzyszy glamuryzacja i gloryfikacja. Można to porównać do bycia polskim piłkarzem, odejmując oczywiście od tego milionowe kontrakty za reklamę Gillette dla ciebie i twojej żony. Jednak osoby postronne, te które ci kibicuję lub zazdroszczą, zawsze myślą, że masz wszystko – pracujesz na swoim, kiedy chcesz i jak chcesz, nie musisz się użerać z durnymi szefami.
I tak bardzo jak to jest nieprawdą, tak bardzo chcesz te pozory utrzymywać. Nikt przecież nie lubi nieudaczników, osób, które narzekają lub ponoszą życiowe i biznesowe porażki. Ale z byciem przedsiębiorcą wiążą się też przecież jeszcze inne rzeczy, tj. praca ponad siły; inwestowanie własnych pieniędzy i częste balansowanie na granicy ubóstwa (szczególnie na początku drogi); kredyty; wytracanie sił i czasu na zadania, które nie przynoszą zysku; obsługa klienta, którego nie chce się stracić albo właśnie jego strata, co może zniszczyć cały biznes; podejmowanie wyborów, które mogą zaważyć na przyszłości nie tylko biznesu, ale także np. twojego związku.