Grzegorz MiecznikowskiGrzegorz MiecznikowskiGrzegorz MiecznikowskiGrzegorz Miecznikowski
0

Co, do jasnej cholery, robię z własnym życiem?

Szacowany czas na przeczytanie: 8 minut

Pewnie nie raz, nie dwa też zdarzyło ci się nad tym zastanawiać w chwilach zwątpienia, zawodowej lub emocjonalnej paniki.

Nowy rok się zbliża. W tym czasie zawsze przychodzi moment podsumowań. Temu momentowi towarzyszyła też panika, przynajmniej u mnie, że nie jestem jeszcze tak zamożny, tak dobrze ubrany, nie pojawiam się na czerwonym dywanie, pracuję jak dziki osioł, mam do spłacenia długi. No dobrze… Będę szczery. Ta panika i wyrzut do samego siebie nie pojawiała się tylko i wyłącznie na Nowy Rok, ale towarzyszyła mi cały czas.

Nie mogłem przestać patrzeć na innych ludzi, ich sukces zawodowy i prywatny, piękne twarze i uśmiechy od ucha i nie czuć się jakbym był tym przegranym, mniej szczęśliwym, jakby między mną, a nimi była gigantyczna przepaść, której nie da się przeskoczyć.

Piękni ludzie, piękne życia

Na Instagramie, na Facebooku, w Forbsie czy na InnPoland widziałem tych 20-paroletnich milionerów, którzy mogą kupić i mieć to, czego ja nie mogę – BMW (które i tak mi się nie przyda, bo nie znoszę prowadzić), fikuśny sprzęt domowy, oczyszczacze powietrza z funkcją robienia kawy i wyprowadzania psa, wypasione słuchawki do muzyki za miliony monet. I nie ważne jak dobrze sobie radziłem w życiu, jak dużo zarabiałem, zawsze był ktoś fajniejszy ode mnie. Nieważne jak byłem zadowolony sam z siebie, jak bardzo byłem dumny, zawsze, kiedy widziałem taką osobę, zmiana nastroju i zmiana w postrzeganiu siebie była nieunikniona. W jednej chwili z człowieka sukcesu, stawałem się życiowym przegrywem. A moje życie nie było już tak fajne, jak sobie je wyobrażałem.

Kiedy widziałem pisarza, artystę, działacza społecznego którzy robią „coś fajnego”, którzy wkładają w to całe swoje serce, nagle miałem wrażenie, że to co robię ja, nie ma dla nikogo znaczenia, jest totalnie bezsensu i totalnie niepotrzebne. Czułem się jak postać z kreskówki, której nagle urywa się grunt pod nogami, bo zboczyła z wyrysowanej ścieżki.

Też przecież zapracowałem na sukces

Jak to się w ogóle mogło stać? Dlaczego nagle moja pewność siebie, to jak się postrzegam, ląduje na bruku, roztrzaskana na tysiąc małych kawałeczków niczym lustro wyrzucone z trzeciego piętra.

Nawet jeśli starałem się ułożyć plan, który pomoże mi zrealizować coraz wyżej stawiane sobie cele, nie sądzę żebym kiedykolwiek mógł przestać myśleć, że „muszę więcej, bo mogę więcej i skoro inni odnoszą spektakularne sukcesy to przecież ja też na nie zapracuję”. Jest jedna rzecz, o której musiałem pamiętać. I o której ty też musisz pamiętać. Nikt nie jest kopią innej osoby i nie można przekładać życia i sukcesów jeden do jednego. Trzeba pamiętać, żeby celebrować swoją inność, swoje doświadczenia, a nie marzyć, żeby być kopią kogoś innego. Bo czy chciałbym w ogóle być kimś innym? Muszę się najpierw szczerze ocenić…

Jest wiele rzeczy, o których Ci nigdy wcześniej nie powiedziałem

Wyznanie 1

Już ponad dwa lata temu zdiagnozowano u mnie nowotwór szczęki. Dlatego nie uśmiecham się często, dlatego walczę z kompleksami swojego uzębienia, dlatego też często z powodu zdrowotnych komplikacji rezygnuję z udziału w konferencjach, branżowych eventach i spotkaniach, dlatego też często łapię doła. I nie jest to uskarżanie się, chęć wzbudzenia litości czy pozyskania nowych lajków, bo było mi tak trudno w życiu.

Wyznanie 2

Kiedy walczyłem z nowotworem, kiedy chciałem zapomnieć o bólu, także tym własnego istnienia, nadużywałem alkoholu i narkotyków – zarówno twardych jak i miękkich. Dlaczego o tym piszę? Bo jest mi wstyd, że zamiast wziąć byka za rogi, uciekałem, próbowałem zapomnieć, nie poświęciłem się w całości walce z chorobą. Wolałem ją zapić, zamiast polegać na obcych ludziach – lekarzach, przyjaciołach, rodzinie, ale przede wszystkim na samym sobie.

Wyznanie 3

Klapą okazało się wiele projektów, które prowadziłem w ciągu kilku ostatnich lat. Spaliłem wiele mostów i zawaliłem współprace z agencją content marketingową, z londyńskim funduszem inwestycyjnym i agencją szkoleniową. Nawet kooperacja z jedną z warszawskich restauracji nieomal skończyła się rozprawą sądową za naruszenie moich dóbr osobistych, a szansa na stworzenie świetnego start-upu w branży e-learningowej bezpowrotnie umknęła. Rok 2016 w ogóle minął pod znakiem wycofania zawodowego z powodu wstydu i braku sukcesów. Szukałem też siebie na nowo, kiedy wycofałem się z branży. Teraz jednak wiem, że zrobiłem dobrze, bo zobaczyłem, kto jest moim prawdziwym znajomym, ilu mam przyjaciół. Nauczyłem się też wiele o biznesie, co dzisiaj pozwala mi prowadzić efektywnie własną agencję i pozyskiwać nowych klientów.

Wyznanie 4

Nie jestem tak mądry, jak wszyscy myślą. Mimo, że niektórzy uważają mnie za eksperta, nie czuję się nim. Wręcz przeciwnie. Jestem bardzo niepewny swojej wiedzy, doświadczenia, przed doradzeniem czegokolwiek klientowi sprawdzam dane, statystyki kilkanaście razy, robię porządny research rynkowy. Im jestem starszy, tym jestem mniej butny i mniej skory do bycia ekspertem, a bardziej chętny do uczenia się.

Ale jest też wiele rzeczy, z których jestem dumny

Powód 1

Pokonałem nowotwór. Od początku diagnozy, wszystkim osobom, które wiedziały, mówiłem że „to taka grypa, ale z silniejszymi lekami”. Nie opowiadałem o tym publicznie, wiedziała jedynie garstka osób. Nie chciałem onkologicznej gloryfikacji oraz współczucia i litości. Chorobę pokonałem samodzielnie i nauczyłem się, że mimo wszystko jestem nie do zdarcia. Jestem dumnym wojownikiem, i jakkolwiek patetycznie to brzmi, nie zatrzymają mnie żadne kłody rzucane pod nogi. Nie uciekam też już w żadnego typu używki, kiedy nie radzę sobie ze swoimi emocjami – zarówno tymi dobrymi, jak i złymi.

Powód 2

Wszystko osiągnąłem sam. Oczywiście na mojej drodze pojawiali się ludzie, którzy dawali mi szansę, ale to jak ją wykorzystałem zależało już tylko i wyłącznie ode mnie. Do tej pory staram się wykorzystywać dane szansy najlepiej jak tylko umiem. Tylko ja odpowiadam za swoje sukcesy i tylko sam siebie mogę obwiniać za swoje porażki. Jestem dumny, że mam kontrolę nad swoim życiem, że to ja decyduję, jakie projekty robię, z kim pracuję i od kogo się uczę.

Powód 3

Cały czas się uczę i nie stoję w miejscu. Nie chodzi tylko o kwestie zawodowe i poszerzenia własnej wiedzy i kompetencji, ale także o te prywatne. Każde rozstanie, każda porażka, ale też i każdy sukces to duża nauka na przyszłość. Lekcja, którą doceniam i które pozwala mi iść do przodu, być lepszym w tym co robię i jaki jestem.

Powód 4

Mam wokół siebie kochających ludzi, którzy stają za mną murem. Jestem dumny, że mam przyjaciół, którzy nieważne co robię i jak robię są przy mnie, potrafią postawić mnie do pionu, dać kopa w pupę albo przytulić i pocieszyć. Bez nich nie byłbym dzisiaj w tym miejscu, w którym jestem.

A w tym akapicie znajdziesz przesłanie na Nowy Rok

Każdemu z nas wydaje się, że musi osiągać więcej, że musi się porównywać z innymi osobami, które wrzucają piękne zdjęcia na Instagrama, mają po parę tysięcy lajków na Facebooku albo udzielają wywiadów-rzeka do biznesowych magazynów. I jeśli czasem, tak samo jak i ja, łapiesz się na tym, że nie jesteś zadowolony ze swojego życia, oznacza to że możemy przybić sobie piątkę, bo mamy coś wspólnego – ty, ja i prawdopodobnie 40 milionów innych osób zamieszkujących nasz kraj.

Pamiętaj, że nie musisz być kopią kogoś innego, że nie musisz robić dokładnie tego, co inna osoba, aby twoje życie miało znaczenie, abyś mógł odnosić sukcesy.

Zamiast patrzeć na życie inne, przyjrzyj się swojemu, tak dokładnie jak się tylko da. Wyznaj sobie swoje wady i grzechy, ale powiedz też sobie z czego jesteś dumny – w biznesie, w życiu i w relacjach międzyludzkich.

Doceń w końcu sam siebie i po prostu sobie odpuść.

Ja już odpuściłem i wiem, że tylko wrzucając na luz, doświadczysz swojej własnej zajebistości.

I tego właśnie życzę Ci na Nowy Rok.

22 Comments

Leave A Reply

Brak produktów w koszyku.